piątek, 14 kwietnia 2017

105. rocznica katastrofy "RMS Titanic"



Był idealnym połączeniem potężnego liniowca i lekkiej, zwiewnej sylwetki jachtu. Coś pięknego.





Te piękny statek zatonął podczas swojego dziewiczego rejsu 15 kwietnia 1912 roku.

W 1907 roku odbyła się pamiętna kolacja w domu lorda Jamesa Pirrie — głównego udziałowca i prezesa stoczni "Harland & Wolff" w Belfaście. Zaprosił on na nią Jamesa Bruce’a Ismaya, dyrektora generalnego oceanicznej kompanii żeglugowej "White Star Line". Panowie postanowili zrealizować pewien projekt. Dotyczył on budowy trzech olbrzymich transatlantyków. Była to odpowiedź dla konkurencyjnej linii "Cunard", która chciała zbudować dwa mniejsze transatlantyki. Transatlantyki "White Star Line" stawiały na luksus, bowiem nie mogły rywalizować z nowatorskimi rozwiązaniami konkurenta w osiąganiu szybkości. Statki "White Star Line" mieć wyporność ponad 45000 ton i reprezentowały "klasę olimpijską". Były to liniowce: "Olympic", "Titanic", "Gigantic". Nowe statki miały rozpocząć służbę kolejno w 1911, 1912, 1913 roku. Po tej kolacji Bruce Ismay zwołał zebranie ścisłego grona projektantów, w którym kluczową rolę odgrywały dwie postacie: szwagier Pirriego — Alexander Carlisle, i siostrzeniec — Thomas Andrews.



31 marca 1909 roku położono stępkę pod "Titanica" w stoczni "Harland & Wolff" w Belfaście. Przy jego poszyciu i konstrukcji wewnętrznej pracowało ponad trzy tysiące robotników. Statek miał 10 pokładów. Najwyższy pokład był szalupowym/spacerowym, w dwóch najniższych mieściła się maszynownia. Nadzór nad jego budową sprawował dyrektor techniczny stoczni Thomas Andrews, szef projektantów statku.




Pod koniec października 1910 roku ukończono poszycie kadłuba. 31 maja1911 roku o godzinie 12:30 nastąpiło zwodowanie "Titanica". Po 62 sekundach statek osiadł na wodzie. Wśród gości znalazł się właściciel "White Star Line" — John Pierpont Morgan. Łopotały flaga brytyjska i amerykańska, a chorągiewki sygnałowe tworzyły napis "Na szczęście". Nie było chrztu statku. Kompania "White Star Line" nie chrzciła swoich statków. Była jedna ofiara śmiertelna tego wodowania wśród robotników, od wybitej drewnianej belki spod statku.


Lord Pirrie i Bruce Ismay przeprowadzają inspekcję statku




W latach 1911 – 1912 nastąpiło wyposażanie statku.

6.03. 1912 r. z lewej "Olympic", z prawej "Titanic"


2 kwietnia 1912 roku "Titanic" wyszedł na morskie próby. Sprawdzono między innymi pełne zastopowanie statku, zatrzymał się on po 3 minutach i 15 sekundach pokonując drogę 780 metrów. Wieczorem statek ruszył do Southampton.




Od 2 do 9 kwietnia 1912 roku nastąpiło przyjmowanie załogi, ładowanie zapasów, bunkrowanie węgla (ostatnie tony załadowano 10 kwietnia).
W dniach od 7 – 10 (10 kwietnia od 8:00 do 12:00) kwietnia została przeprowadzona inspekcja statku przez kapitana Maurice'a H. Clarke z Brytyjskiej Izby Handlu. Sprawdził on wodoszczelność dna statku, świetlne rakiety awaryjne, flary, szalupy (ich opuszczanie), tratwy ratunkowe, każdą grodź wodoszczelną, instrumenty nawigacyjne, mapy. Po inspekcji oficjalnie oświadczył, że wszystkie (do najdrobniejszego szczegółu) normy bezpieczeństwa żeglugi ustawione przez Brytyjską Izbę handlu są spełnione. Sprawdził również całą załogę.


Inspektor Clarke (na pierwszym planie) obserwuje odpłynięcie statku

10 kwietnia 1912 o godzinie 12:00 statek wyruszył w swój dziewiczy rejs. Holowniki wyciągały statek. Później ruszył sam. Zbliżył się do nadbrzeża. A tam przymucowane stały dwa statki "White Star Line" — "Oceanic" i "New York". Były one unieruchomione, bo z powodu strajku górników zabrakło węgla. Aby "Titanic" mógł wyruszyć w terminie ściągnięto węgiel z innych statków należących do armatora. Pasażerom, którzy mieli na nich zarezerwowane bilety zaproponowano rejs "Titanikiem". Potężny prąd zasysający na kilwaterze "Titanica" spowodował, że liny, które trzymały oba statki pękły i 160-metrowy "New York" dryfował na "Titanica". Doszłoby do zderzenia, gdyby nie kapitan Gale kierujący bardzo mocnym holownikiem "Vulcan". Zarzucił on linę na statek i wyhamował bezwładny statek. Został on ponownie przycumowany i "Titanic" po przymusowej godzinnej przerwie ruszył dalej.



Statki dzieliło 120 cm



Tego samego dnia o godzinie 18:30 zawinął do portu Cherbourg we Francji, gdzie zabrał pasażerów i pocztę. Nie wpływał do portu, bo był dla niego za duży. Pasażerów, ich bagaże i pocztę dowoziły dwa tendry: "Nomadic" i Traffic". "Nomadic" zachował się do naszych czasów, obecnie można go zobaczyć koło muzeum "Titanica" w Belfaście.


"SS Nomadic"


"SS Nomadic" na Sekwanie

Statek popłynął dalej do portu Queenstown (obecnie Cobt). Wpłynął tam 11 kwietnia. Trendry "America" i Ireland" dowiozły pasażerów i worki z pocztą na statek. O godzinie13:30 "Titanic" wypłynął z Queenstown. Na pokładzie miał 1320 pasażerów oraz 900 członków załogi. Przed nim był Atlantyk.

To podobno ostatnie zdjęcie "Titanica"

Od 12 do 14 kwietnia toczyło się normalne życie na statku. Pasażerowie korzystali z wielu pomieszczeń na statku takich jak: sala do gry w sqash rackets, basen pływacki, kawiarnia paryska, restauracja "À la carte", sala gimnastyczna, basen pływacki, łaźnia turecka, sala gier dla dzieci, palarnia, biblioteka. Działał zakład fyzjerski i krawiecki. Oczywiście obsługa była na najwyższym poziomie. 

Od rana marynarze zabie­rali się do porządkowania, mycia pokładów i polerowania mosiężnych okuć. Statek miał lśnić czystością, pasażerowie, którzy korzystali z ładnej pogody, spędzali większość czasu na pokła­dach spacerowych. O ósmej rano dźwięk dzwonka wzywał na śniadanie. „Titanic” znajdował się już na otwartym Atlantyku i płynął z prędkością dwudziestu jeden węzłów. Ocean był spokojny, a to dobrze wróżyło dla rejsu.

Statek był bardzo bogato wyposażony. Architekci "Titanica" zaprojektowani wnętrza statku w różnych stylach, aby każdy z pasażerów znalazł swój ulubiony. "Titanic" miał osiem pokładów mieszkalnych. Olbrzymie salony i bogato zdobione klatki schodowe miały zrobić największe wrażenie na wymagającej klienteli. Najbardziej okazałe z nich to wielka klatka schodowa pierwszej klasy z wielkimi schodami pod kopułą oraz jadalnia pierwszej klasy o szerokości 28 i długości 35 metrów oraz powierzchni prawie 1000 metrów kwadratowych, która mogła pomieścić jednorazowo przeszło 550 osób. Była największą z jadalni na ówczesnych transatlantykach. Dla najzamożnieszych pasażerów oprócz zwykłych kabin pierwszej klasy na "Titanicu" były dwa rodzaje aparta­mentów oraz szesnaście eksklu­zywnych kabin specjalnych. Cztery apartamenty przy głównej klatce schodowej składały się z salonu, dwóch sypialni, dwóch garderób i łazienki z toaletą. Dwa­naście apartamentów, trochę mniejszych, które były po stronie rufowej, składały się z: salonu, dwóch garderób i prywatnej łazienki.

W sobotę 13 kwietnia wydarzyły się dwie ważne sprawy. Nad ranem naprawiono radiostację oraz wieczorem ugaszono pożar w zasobni węglowej nr 10. Było to zasługą komendanta strażaków Fredericka Williama Barreta i jego drużyny, zabranej na pokład "Titanica" w Southampton specjalnie w tym celu. W niedzielę 14 kwietnia miały odbyć się ćwiczenia z opuszczania szalup. Jednak ze względu na bardzo silny wiatr ćwiczenia te odwołano. Od godziny 10:30 do 11:15 obyło się w jadalni pierwszej klasy nabożeństwo dla wszystkich chętnych ze wszystkich klas. Dzięki temu pasażerowie drugiej i trzeciej klasy mogli dzięki temu zobaczyć pomieszczenia pierwszej klasy.

Kapitan "Titanica" — Edward Smith był zaniepoko­jony wiadomościami na temat dużych gór lodowych zaobserwo­wanych przez inne statki i nakazał, aby o godzinie 17:50 nastąpiła zmiana kursu o dziesięć mil na południe od normalnego szlaku żeglugowego. Po południu temperatura zaczęła stopniowo spadać, o godzinie 18:30 wynosiła 6 stopni C a o 21 tylko 1 stopień C. Tego dnia wieczorem odbył się najbardziej uroczysty obiad w trakcie rejsu. Panie włożyły swoje najlepsze suknie i klejnoty, panowie wystąpili we frakach.

O godzinie 23:40 obserwatorzy na bocianim gnieździe zobaczyli na wprost statku górę lodową. Pierwszy oficer natychmiast wydał polecenie sternikowi. Statek skręcił, ale góra lodowa otarła się o niego. Jak później sprawdzono była w odległości 450 metrów, a to było za mało, aby statek mogł się przed nią zatrzymać.

Nastąpiło pamiętne 2 godziny 40 minut. Tyle czasu trwało tonięcie statku. Taki długi czas to efekt pracy bohaterskiej załogi maszynowej, która zginęła. Czekano na pojawienie się statku, ktory mógłby uratować ludzi na tonącym "Titanicu". Takiego nie było. Zginęło 1500 osób, uratowano 700. Rozbitków w szalupach ratunkowych uratował statek konkurencyjnej linii "Cunarda" — RMS "Carpathia", która przywiozła ich do Nowego Jorku.






Po paru dniach od katastrofy kolejno wypływały statki na miejsce katastrofy, które poszukiwały ciał. Część z nich pochowano na morzu, resztę przywieziono na ląd.

Zatonięcie "Titanica" badały dwie komisje. Jedna z nich to komisja Senatu USA, a druga to komisja Brytyskiej Izby Handlu — tej, która wydawała przepisy odnośnie statków handlowych. Czyli była sędzią we własnej sprawie.

Czy ta katastrofa musiała się wydarzyć? W tej katastrofie nastąpił splot wielu nieoczekiwanych zdarzeń i przypadków. Wszystko jakby sprzysięgło się przeciw "Titanikowi", dlatego nie mogło być inaczej.

Jednak ta katastrofa uratowała wiele innych osób, bo po niej zmieniono przepisy bezpieczeństwa. A "Titanic" przeszedł do legendy.


Bibliografia:

Geoffrey Marcus  Dziewicza podróż, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1974
D.A. Butler ― Niezatapialny. Pełna historia RMS Titanic, Wydawnictwo Magnum 1998
W. Lord — Titanic. Pamiętna noc, Agora, Wydawnictwo książkowe 2016
"Titanic — kolekcja Hachette"

środa, 12 kwietnia 2017